Gustave Courbet, Kobiety przesiewające zboże, 1855. Fot. domena publiczna via Wikimedia Commons
Daremna praca sitem wodę czerpać, Sebastian Petrycy
Sitarstwo to rzemiosło polegające na tworzeniu sit – naczyń do przesiewania mąki i oczyszczenia zboża np. z larw mącznika młynarka. Jednym z największych ośrodków sitarstwa w Polsce był Biłgoraj na Lubelszczyźnie, w którym, jak podają źródła, pierwsi sitarze pojawili się w XVII w.
Anna Nalepa
Istniejące źródła drukowane informują, że pierwsze ośrodki sitarstwa w Polsce były znane już w XVI w. w Goszczynie na Mazowszu i Rakowie na Ziemi Kieleckiej. Na skutek pogorszenia się warunków pracy oraz kryzysu ekonomicznego, który dotknął owe miejscowości, rzemieślnicy trudniący się sitarstwem, zostali zmuszeni do przesiedlenia. Nowy teren, na którym mogliby ponownie zająć się produkcją sit, musiał przede wszystkim zapewniać łatwy dostęp do niezbędnych surowców. Wędrując w poszukiwaniu dużych połaci podmokłych lasów, bogatych w drewno sosnowe i świerkowe, niezbędne do wyrobu sit, sitarze z Goszczyna i Rakowa przywędrowali do Biłgoraju. Szybko okazało się, że ta niewielka miejscowość na Lubelszczyźnie, oprócz posiadania doskonałych warunków geograficznych sprzyjających sitarstwu, mogła pochwalić się także dużymi ulgami oferowanymi przez właścicieli miasta. W niedługim czasie sitarze zrzeszyli się w cechu, który stał na straży jakości produkcji oraz regulował prawa i obowiązki rzemieślników.
Jak wyrabiano sita
Produkcja sit odbywała się w systemie chałupniczym i opierała na wewnątrzrodzinnym podziale pracy. Było to opłacalne z głównego powodu: eliminowało pośrednictwo w handlu sitami i tym samym dochody z rzemiosła były dużo wyższe. Ciekawie przedstawia się podział obowiązków poszczególnych członków rodziny. Polegał on na tym, że żona z córkami zajmowała się tkaniem siatek, a mąż z synami oprawiał sita w łuby oraz zajmował się ich sprzedażą. Kobiety swoją pracę zaczynały od wyrobu płócienek. Potrzebowały do tego włosia końskiego, które można było dostać tylko od kupców sprowadzających je z Rosji. Zdobyte włosie sitarki tkały ręcznie na krosnach tkackich. Jedna kobieta potrafiła wyprodukować około sześciu siatek dziennie. Mężczyznom w udziale przypadło przygotowanie drewnianych łubów (cienkich deseczek służących do wyrobu obręczy sita), oprawienie na nich utkanych przez kobiety płócienek oraz najważniejsze zadanie: sprzedaż gotowego wyrobu.
Łuby wyrabiano z dartych desek, które wyrównywano ośnikami (ręczne narzędzie do strugania drewna) na cienkie pasy. Oszlifowane pasy wkładano do gorącej wody, a następnie gięto, okręcając je wokół pnia o średnicy odpowiadającej wielkości sita. Następnie okręcone pasy zabezpieczano sznurami i suszono. W niektórych warsztatach do gięcia łubów wykorzystywano tzw. falownicę, która składała się z trzech drewnianych wałków, pomiędzy które sitarze wkładali łuby i odpowiednio je wyginali. Końcowy etap produkcji sit stanowiło przymocowanie płócienka do łubu. Najczęściej używano do tego pierścienia zakładanego na łub, wokół którego obszywano płócienko.
Handel i tajny język sitraski
Na początku każdej wiosny sitarze wyruszali poza swoje miejscowości, aby sprzedać wytworzone zimą sita. Wędrując pieszo, zakładali na plecy naręcza sit, które mocowali w specjalnych drabinkach zwanych krosienkami. Jeden mężczyzna był w stanie unieść naręcze z około osiemdziesięcioma sztukami sit. Duże zyski przynosił handel poza granicami Polski. Niektórzy z sitarzy nęceni perspektywą dużych zysków docierali z Biłgoraja poprzez Galicję do Czech, na Węgry i następnie przez Wołoszczyznę do Turcji, a nawet do Anglii, Niemiec i Francji. Z czasem o sitarzach biłgorajskich zrobiło się głośno także w Rosji, gdzie handlowali swoimi wyrobami m.in. w Petersburgu, Moskwie i Tule. Wędrując po krajach, w których język polski nie był na ogół rozumiany, sitarze mogli bez większych obaw posługiwać się językiem ojczystym. Sprawa komplikowała się na terenie Rosji, gdzie język polski był rozumiany. Nie chcąc, aby Rosjanie rozumieli rozmowy dotyczące interesów handlowych, sitarze zaczęli stosować tajny język. Nowomowa, którą stworzyli nie zawierała może zbyt bogatego słownictwa, ale z pewnością spełniła swoją rolę. Zawierała wyrażenia i słowa ostrzegawcze, którymi polscy sitarze posługiwali się przy omawianiu spraw biznesowych, np. „łasa po łapecku bo łapeć ćmi” — „Nie mów po rusku, bo Rusin uważa (rozumie)” (według M. Pękalski, Tajny język sitarski, „Literatura Ludowa” 1959, nr 5/6, s. 24-31.). Przy okazji wyjazdów biłgorajskich sitarzy warto wspomnieć o pewnym ciekawym zwyczaju. Zanim sitarze wyruszyli z sitami w świat, rodzina i przyjaciele przygotowywali dla nich uroczystą ucztę, oczywiście suto zakrapianą alkoholem. Następnie wszyscy ucztujący udawali się pod figurę św. Nepomucena, by do późna w nocy tańczyć i śpiewać. Pożegnanie przy figurze zyskało w tradycji nazwę „żałosne”, jako że towarzyszyło temu jednak uczucie smutku z powodu rozłąki. Z kolei powracającego, niekiedy nawet po dwóch latach, sitarza, pod tą samą figurą witała rodzina, sąsiedzi a nawet burmistrz z proboszczem. Wznoszono tam pierwsze toasty, po czym wszyscy przenosili się do domu sitarza, by wspólnie biesiadować przy bogato zastawionym stole. Jak łatwo można się domyślić, zwyczaj ten nosił nazwę „radosne” (według O. Kolberg, Dzieła wszystkie, Tom XVI, Lubelskie, Kraków 1883, s. 97-98).
Duże zapotrzebowanie na sita spowodowało, że w drugiej połowie XIX w. wewnątrzrodzinny system pracy zastąpiono systemem nakładczym. Zaczęto zatrudniać do pracy ubogie dziewczęta z pobliskich wiosek, które przez pierwsze trzy lata, w ramach tzw. „praktyk”, pracowały za darmo, a przez kolejne trzy otrzymywały od swojej pracodawczyni za każde płócienko jeden gorsz – stąd określano je mianem Groszówek. Warto wspomnieć na obronę gospodyń, że oprócz zapłaty, dziewczyny otrzymywały także wyżywienie. Oskar Kolberg wspomina także o „swoistym wyzwoleniu” biłgorajanek. Słynące z urody, pozostawione przez swoich mężów, którzy przez okrągły rok trudnili się handlem, podobno nierzadko z tego powodu sięgały po mocniejsze trunki i wdawały się w romanse.
Pod koniec XIX w. sitarstwu biłgorajskiemu wyrosła konkurencja w postaci sit drucianych wyrabianych w fabrykach. W dobie rodzącej się nowej epoki – kapitalizmu, systemy cechowe rozpadły się, a na ich miejsce pojawił się przemysł. Po I wojnie światowej liczba warsztatów sitarskich drastycznie się zmniejszyła, doprowadzając do powolnego upadku sitarstwa. Obecnie funkcjonuje prawdopodobnie tylko jeden, ostatni warsztat sitarski Mieczysława Mazura, który jest kontynuatorem tradycji sitarskich rejonu biłgorajskiego.